
Dojechaliśmy o 17.00 do Bodo zadowoleni że zdążyliśmy przed ostatnim dzisiaj promem. Po 40 minutach oczekiwania okazało się, że kilkadziesiąt samochodów łącznie z nami nie mieści się na promie.
Poszliśmy więc na spacer, kupiliśmy kilo krewetek, objechałem Bodo dookoła na rowerze.